Spora część tego, co dotychczas wykonywałem z drewna, to były przedmioty na użytek warsztatowy: narzędzia, przystawki do nich, meble warsztatowe itp. Ale zdarzały się też projekty natury użytkowej do wykorzystania poza warsztatem. Tym razem powstało coś, co jednocześnie mieści się w obu kategoriach. Organizer na przybory do szydełkowania jest bowiem takim przedmiotem, który swoje miejsce znajdzie na domowym stole, czy też biurku, które w pewnym sensie, przynajmniej czasowo, pełni rolę „warsztatu”. Z tą różnicą, że nie drewno jest tam obrabiane, a wełna. A wełna, to przecież także bardzo sympatyczny i naturalny materiał, i pole do wykorzystania naszej kreatywności.
Zacznijmy więc od początku, żeby nie powiedzieć, że od podstaw.
Podstawa
Jako, że w niejednym swoim projekcie używałem drewna z palet, to i tym razem nie miałem wątpliwości, że jest to właściwy materiał. Tyle, że tym razem będzie to projekt wymagający nieco innego podejścia. Z jednej strony będę potrzebował drobnych elementów, a z drugiej podstawa powinna być jednak całkiem spora. Przynajmniej jak na szerokość desek, które z palet możemy pozyskać. Postanowiłem więc zacząć od wykonania klejonki.
Są to tylko dwa niewielkie fragmenty desek, ale nawet w takim przypadku, warto solidnie je ścisnąć i upewnić się, że po sklejeniu zachowają się jak pojedyncza szersza deska.
Ściski ramowe są idealne do tego zadania. Będę musiał zaplanować zakup jeszcze kilku dłuższych sztuk, bo po tym eksperymencie wiem juz, że nie będzie to ostatnia klejonka jaką planuję wykonać.
Po ściągnięciu ścisków, wstępnie przeszlifowałem przyszłą podstawę, ale tylko na tyle, żeby ocenić efekty klejenia. Jak widać podstawa leży na wspornicy, która ułatwia utrzymanie elementu w miejscu, ale nie jest to specjalnie efektywne rozwiązanie przy mniejszych detalach.
Przygotowanie blatów
Czas zająć się przygotowywaniem kolejnych elementów. Tym razem dla odmiany potrzebowałem elementów mniejszych, ale przede wszystkim cieńszych niż dostępny materiał. I to wbrew pozorom nie jest takie proste. Na potrzeby wykonania tych elementów zrobiłem sobie strugarkę. Ale o tym za chwilę, bo postanowiłem, że na początek rozetnę deski w połowie ich grubości. Jest to ten rodzaj cięcia, który wymaga szczególnej ostrożności i bardzo starannego ustawienia przykładnicy. O konieczności użycia popychaczy nie muszę chyba wspominać. Z uwagi na szerokość deski, wykonujemy to cięcie w dwóch przebiegach, ustawiając wysokość tarczy minimalnie powyżej połowy.
Tak przygotowane deseczki, przepuszczamy przez strugarkę.
Po przepuszczeniu przez strugarkę otrzymujemy zaskakująco ładnie prezentujące się i odpowiednio odchudzone deseczki. Na pierwszy rzut oka, trudno poznać, że to jeszcze przed chwilą było fragmentem euro palety.
Mini strugnica
Wszystko fajnie, tylko jak tu teraz przygotować się do dalszych prac. Większe elementy mimo wszystko łatwiej umocować do dalszej obróbki. Tu będziemy mieli raczej drobnicę. Spróbujmy naprędce coś wykombinować, ale tak, żeby dało się to wykorzystać nie tylko ten jeden raz, ale i w przyszłości. Jak wiadomo, różne detale będą miały różne rozmiary. Potrzebujemy więc czegoś, co pozwoli zamocować detale w pewnym zakresie ich wielkości. To już jest jakieś założenie na start.
Zaczynamy od docięcia blatu przyszłej mini strugnicy. Sklejka 18mm wydaje się dobrym wyborem na taki blat.
Teraz trochę trasowania i mamy przygotowaną siatkę punktów centralnych pod otwory.
Zdecydowaną większość otworów byłem w stanie wykonać na wiertarce kolumnowej. Tylko cztery zlokalizowane centralnie, zostały wywiercone wkrętarką. Wszystkie jednak wykonałem nawiercając je z dwóch stron, aby nie wyrwać fragmentów materiału od spodu. Do wiercenia użyłem 20mm wiertła Forstnera, czyli inaczej mówiąc sękownika. Wg mnie warto zainwestować trochę czasu w dokładność. Szczególnie jeśli pracujemy nad kolejnym narzędziem.
Jak myśleliście, że to już koniec wiercenia, to uprzedzę, że jeszcze nam kilka otworów zostało do zrobienia. Oprócz samego blatu, potrzebujemy docisk w postaci listwy, ale również kilka sztuk kołków stabilizujących (z ang. bench dogs).
W tych ostatnich, otwory wykonujemy o tej samej średnicy, ale już nie na wylot.
Wałek, który teoretycznie powinien mieć 20mm średnicy okazał się w rzeczywistości nieco większy i wymagał delikatnego zeszlifowania.
Po pocięciu go na odpowiedniej długości fragmenty, wklejamy te fragmenty w otwory i mamy gotowe kołki stabilizujące.
W międzyczasie, do jednego z boków przykręcamy dwa mniejsze fragmenty sklejki, a docisk mocujemy do ruchomej szczęki imadła w naszym stole warsztatowym.
I tak oto mamy przygotowaną mini strugnicę.
Jak sama nazwa wskazuje, pierwsze testy strugnicy wypada zrobić strugiem.
Strugnica w użyciu
W tym momencie możemy wrócić do naszego „zawieszonego” projektu. Zaczniemy od przeszlifowania przyszłych blatów oraz boków pojemnika.
Tu mam zamocowane na raz wszystkie cztery deseczki.
Każdy element z osobna też daje się bez problemu zamocować na tyle solidnie, że pracująca szlifierka nie powoduje jego przesuwania materiału między zaciskami.
Podstawę też można teraz szlifować w zdecydowanie bardziej komfortowych warunkach niż na wspornicy.
Wgłębienie w podstawie
Jeśli chcemy wykonać wgłębienie o kształtach regularnych, a nie fantazyjnych, to trzeba wykazać sporo cierpliwości albo pokusić się o szablon. Ja wybrałem tą drugą opcję.
Może zabrzmi to dziwnie, ale szablon najłatwiej jest wykonać używając… szablonu, a konkretniej regulowanego szablonu.
A dlaczego nie pozostać przy szablonie regulowanym? Ano dlatego, że ten konkretny nadaje się do pracy z frezami prostymi, które mają wystarczającą długość względem jego wysokości. Tu potrzebny jest szablon niski i taki wykonałem sobie ze sklejki 3mm.
Po zamocowaniu szablonu na podstawie frezarka idzie w ruch.
Jak widać kształt jest zachowany, ale nad estetyką trzeba jeszcze popracować.
Tu znów świetnie sprawdza się strugnica. Kilka większych niedoskonałości usuwam za pomocą dłuta, a następnie traktuję całe wgłębienie szlifierką.
Perforowane blaty
Wiercenia jak widać nigdy za wiele.
Tu też pokusiłem się o szablon, bo chciałem trochę przyspieszyć i ułatwić sobie pracę.
Pierwsza przymiarka pozwala na wizualną ocenę tego, co dotychczas widziałem jedynie oczami wyobraźni. Tak, wiem. Powinienem to najpierw narysować. Koniecznie na komputerze i najlepiej w 3D. Ale jakoś do tej pory się udaje i nie przewiduję w tym obszarze znaczącej poprawy.
Pojemnik na przybory
Jeszcze niedawno zabrałbym się za to cięcie na mojej Ryobi, ale teraz jestem szczęśliwym posiadaczem narzędzia, które jest bardziej praktyczne do takich prac. Zresztą zobaczcie sami.
Na ukośnicy takie cięcia są banalnie proste.
Laser ułatwia i przyspiesza całą sprawę jeszcze bardziej.
A, że kąty można ustawiać w dwóch płaszczyznach jednocześnie, to aż kusi o bardziej finezyjne rozwiązania.
Przy tej okazji znów sprawdziły się moje pomocniki do klejenia pod kątem.
W międzyczasie dość istotnie się ochłodziło i z klejeniem tych detali uciekłem na domowe biurko. Ściski modelarskie dotychczas w warsztacie stolarskim mi nie były potrzebne, a tu proszę – wielkość jak znalazł.
Organizer na przybory do szydełkowania – Montaż
Wreszcie przechodzimy do montażu całości.
Teraz, gdy mam już pewność, że wszystko się zmieści, to można wykonać ostatnie otwory w podstawie.
Tak organizer na przybory do szydełkowania prezentuje się w całości. Teraz czas na wykończenie, ale przed tym jeszcze odrobina szlifowania.
Na ten temat chyba niebawem przygotuję osobny wpis, bo jak widać jest to nieodzowny proces w wielu projektach, a zarówno moje zasoby warsztatowe jak i umiejętności w tym zakresie poszły nieco do przodu.
Przy okazji chciałem też zauważyć, że jest to jedna z tych czynności, które wymagają poważnego podejścia do spraw związanych z naszym zdrowiem i bezpieczeństwem. Dobra półmaska z solidnymi filtrami, okulary ochronne oraz ochronniki słuchu, to nie fanaberie. To, że robimy coś amatorsko nie oznacza, że mamy robić to byle jak.
Organizer na przybory do szydełkowania – Wykończenie
Ten etap również zdecydowałem się przenieść do domu. Już mi zbrzydło marźnięcie w warsztacie. Temperatury w okolicach zera to nie strefa komfortu.
Przyznam, że chwilę zastanawiałem się nad poprawną kolejnością dalszego postępowania i zdecydowałem się jednak najpierw pomalować elementy, a dopiero później skleić je w całość.
Bejca w kolorze orzech, to jak już zapewne zauważyliście moje ulubione wykończenie takich detali. Szybko schnie, nie ma drażniącego zapachu i zazwyczaj już po naniesieniu pierwszej warstwy mamy efekt wizualny , który mnie osobiście bardzo odpowiada. Co niemniej ważne w kontakcie jest to nadal naturalne drewno, a nie warstwa lakieru.
Tak się to prezentuje już po kilku chwilach. Suche w dotyku, ale z klejeniem jeszcze nie należy się spieszyć.
Muszę przyznać, że i na biurku i na stole warsztatowym, też bym mógł sobie coś takiego postawić i niekoniecznie szydełka bym w tym trzymał.
Klejenie zaczynam od wklejenia środkowego pojemnika. Perforowane blaty kleją się do wsporników osobno, w pozycji horyzontalnej.
Na koniec zostają one wklejone na swoje miejsca.
A tak wygląda efekt finalny. Organizer na przybory do szydełkowania jest wreszcie gotowy. Niby nic wielkiego, a pracy wymagało całkiem sporo. Tak to jest z prototypami. Kolejne pewnie poszłyby jednak istotnie szybciej. Może niebawem się przekonam.