Ponieważ reorganizacja mojego warsztatu trwa w najlepsze, to postanowiłem przygotować kolejną część relacji z postępów prac. Nowe szafki warsztatowe, to już pełnoprawne szafki wiszące, a nie tylko dwa pierwsze korpusy, jak jeszcze kilka tygodni temu. A co jeszcze udało się zmienić przez ten czas, jakie kolejne elementy powstały i w jakim kierunku zmierzam? Jeśli ciekawi Was tematyka zabudowy warsztatu, to zapraszam do dalszej lektury.
Kolejne korpusy
W związku z tym, że mój plan obejmuje kompleksową zabudowę przestrzeni nad blatami, to jasnym jest chyba, że potrzeba będzie zrobić jeszcze kilka szafek. Zachęcony doświadczeniami z pierwszymi korpusami, postanowiłem pójść za ciosem i wykonać kolejne. Chodziło mi przede wszystkim o zamknięcie całego ciągu wzdłuż lewej ściany warsztatu. Z pomiarów wyszło, że spokojnie zmieszczę tam jeszcze dwie szafki o szerokości 600mm i 400mm a dodatkowo zostanie jeszcze do wykorzystania przestrzeń nad wiertarką kolumnową i tą przestrzeń postanowiłem zabudować, w możliwie najbardziej pasujący do reszty sposób. Tak więc mamy do wykonania trzy kolejne korpusy. Zacznijmy od konstrukcyjnie najciekawszego z nich.
Korpus szafki, o wieńcach różnej głębokości
Taka szafka, to z mojej perspektywy nie tyle fanaberia, co przyziemna potrzeba, bo chodzi o maksymalne wykorzystania miejsca, przy jednoczesnym zachowaniu możliwości parkowania samochodu. A dokładniej rzecz ujmując, to chodzi przede wszystkim o miejsce, na otwarcie drzwi samochodu i swobodny dostęp do auta.
Na początku wykonałem prosty korpus szafki głębokiej na połowę głębokości pozostałych korpusów, tyle, że o górnym wieńcu pełnej szerokości. Tu dodam, że w moim przypadku te głębokości to odpowiednio: 320mm i 160mm.

Następnie na ukośnicy wykonałem podpory pod wystającą połowę górnego wieńca.

Po wstępnym złożeniu wygląda to następująco.

Dopiero teraz, po upewnieniu się, że to jest to, o co mi chodziło, boki zostały podcięte pod szynę (a w zasadzie tylko prawy bok, bo będzie to pierwsza szafka w całym ciągu i lewy bok będzie widoczny). Następnie w obu bokach nawierciłem otwory pod regulowaną półkę i zawieszki meblowe do montażu na szynę.

Gotowy do skręcenia korpus wygląda tak. Dzięki użyciu opisanych w pierwszej części połączeń na lamelki, korpus można poskładać do przymiarki, bez użycia konfirmatów.

A tu już skręcony korpus na swoim miejscu. Zanim zajmiemy się dorobieniem półek i zamkniemy go frontami, to chciałbym wykonać pozostałe korpusy.

Tyle, że pracując w tygodniu w trybie „wieczorowym”, nie ma innego wyjścia, jak za każdym razem posprzątać na tyle, żeby samochód mógł zaparkować na swoim miejscu.
Korpus wąskiej szafki
Wąska szafka, to w moim przypadku szafka o szerokości 400mm. Jak być może zauważyliście staram się trzymać pewnych standardowych wymiarów. A mianowicie moje korpusy mają 800mm, 600mm lub 400mm szerokości. Ta standaryzacja powinna zaprocentować w przyszłości, ale już na etapie budowy szafek ma to swoje zalety. Łatwiej jest zaplanować choćby wstępne rozcięcie arkusza sklejki na pasy, bo wiemy jakich wymiarów będziemy się trzymać. Wysokość korpusów przyjąłem jako 500mm, a głębokość na 320mm i 160mm. Zobaczymy, czy uda się tych wymiarów trzymać, czy sytuacja zmusi mnie do odstępstw.

Zabierzmy się więc za budowę kolejnego korpusu.

Wszystkie cięcia elementów korpusów nadal wykonuję zagłębiarką i idzie mi to coraz sprawniej.

Frezowanie pod lamelki, otwory pod kołki wspierające półki i podcięcia pod szynę też idą mi już w miarę automatycznie. Części wymiarów już nie muszę sprawdzać, bo są powtarzalne, a nawet przy tych zaledwie kilku szafkach, jest to już taka „mikro seryjna produkcja”.

Jeszcze tylko zawieszki, podcięcia pod nie w plecach i mogę składać kolejny korpus.

To dopiero czwarty korpus, a praca idzie już całkiem innym tempem niż na pierwszym razem.

Czas przymierzyć szafkę do miejsca dla niej przeznaczonego.

I już mamy zawieszone cztery korpusy. Wydaje się, że wreszcie zaczyna to wyglądać na w miarę spójną całość.

Teraz widać też zamysł jaki miałem z przewężeniem pierwszej szafki. Góra jest jednej szerokości, a przy wysiadaniu z samochodu, jak również nad dodatkowym blatem roboczym, będzie więcej miejsca.

Poziom się zgadza. Czas pomyśleć nad zamknięciem całego ciągu.

Jeszcze jeden rzut okiem (z nieco szerszej perspektywy) na efekty kolejnego wieczora spędzonego w warsztacie.

Jest nieźle, ale bez frontów, to jeszcze nie ten efekt.

Z uwagi na porę, czas sprzątnąć i przemyśleć, co dalej.
Fronty – pierwsza przymiarka
Dla pełnego obrazu tej części zabudowy brakuje teraz przede wszystkim frontów.

Prace nad tymi elementami zacząłem od przygotowania sobie szablonu do montażu zawiasów. Sama konstrukcja wymaga jeszcze modyfikacji, ale szablon i tak spełnił swoją rolę.

Pierwszy z otworów próbowałem wywiercić wkrętarką.

Szybko doszedłem jednak do wniosku, że to jednak zadanie dla wiertarki kolumnowej.

Teraz poszło szybko i sprawnie.

Po zamontowaniu zawiasów i prowadników, pierwszy z frontów znalazł się na swoim miejscu.

Następnie szybka regulacja, a na koniec montaż spowalniacza i gotowe.

Przyznacie, że fronty robią różnicę, bo z nimi to już szafki, a nie same korpusy.
Otwarty „korpus” nad wiertarkę
Czas domknąć cały ciąg wykonując ostatni brakujący korpus.

Może bardziej z ciekawości i chęci nabrania wprawy w użyciu nowego narzędzia niż z praktycznego i wygodnego podejścia, ale maskownicę szyny postanowiłem wykonać zagłębiarką.

Efekt wyszedł jednak całkiem niezły.

Boczki nie są w pełni symetryczne, bo prawy będzie omijał przewody.

Po skręceniu całość wygląda tak.

A tak prezentuje się już na swoim miejscu.

Element ten ma pełnić dwojaką rolę. Po pierwsze jest przedłużeniem powierzchni górnych wieńców, które pełnią rolę długiej otwartej przestrzeni do przechowywania, a po drugie ma to być optyczne zamknięcie całego ciągu.

Miejsce nad wiertarką jest niezbędne ze względu na dostęp do skrzyni z przekładnią pasową wiertarki.
Pierwsze poprawki
Jeszcze szafka z różnej głębokości wieńcami nie zaczęła być używana, a już pojawił się „problem”, czy raczej wyzwanie. Bo jak taki twór, estetycznie i funkcjonalnie zamknąć frontami?

Powstała więc stała półka, którą należało zamontować w miejscu zmiany szerokości boków.

Tym razem większy demontaż nie był konieczny, ponieważ lamelownica to poręczne narzędzie i doszła gdzie trzeba bez demontażu całego korpusu.

Półka też ma już frezowania pod lamelki jak i wpusty pod plecy.

Teraz jeszcze tylko rozcięcie pleców na dwa osobne elementy.

I voila, „problem” rozwiązany.

Pozostaje zamknąć szafkę frontami.

Teraz wreszcie możemy zobaczyć co nam z tego wszystkiego wyszło. Jeszcze nie wszystkie fronty są gotowe, ale już widać jak będzie to wyglądało.
Poniżej jeszcze kilka ujęć z tego poziomu zaawansowania prac.
Niewątpliwie nadszedł czas, żeby zabrać się za zamknięcie pozostałych korpusów frontami i przejść do zabudowy ściany frontowej.
Zabudowa ściany frontowej
To ma być nie tylko nowa ścianka narzędziowa, ale też nowa wizytówka tego miejsca. Ma być estetycznie i conajmniej tak funkcjonalnie jak dotychczas.
Dotychczasowa ścianka narzędziowa
Dotychczasowa zabudowa jest całkiem funkcjonalna, ale ma swoje wady. Główny jej mankament, to osiadający na wszystkim kurz i pył drewniany, choć przez ostatnich kilka lat nie narzekałem.

Główną zaletą tego rozwiązania, bez wątpienia, jest łatwy dostęp do narzędzi i modularny charakter zabudowy, który pozwala na w miarę łatwe zmiany w organizacji narzędzi.

Ale jak to w życiu bywa „lepsze jest wrogiem dobrego” i przychodzi czas na zmianę. Na koniec jeszcze tylko pamiątkowa fotka i ścianka narzędziowa (w tym kształcie) przechodzi do historii.

Dzięki temu mamy miejsce na nową zabudowę.

W tym momencie ponownie zastał mnie wieczór i znów na koniec dnia wszystko trzeba było poskładać. Niewątpliwie taki już urok prowadzenia prac w trybie popołudniowo-wieczorowym, ale dzięki temu mogę działać częściej niż tylko weekendami.
Ucieczka z narożnika, czyli nowa zabudowa ściany frontowej
Bez wątpienia to jedna z trudniejszych decyzji w całym tym projekcie. Jak wykonać funkcjonalną choć zamkniętą ściankę narzędziową?

Pierwszy korpus na ścianę frontową powstał w rozmiarach 800mm x 500mm i przy 1/2 głębokości, czyli 160mm. Prawdopodobnie zastanawia Was dlaczego zrezygnowałem z patentu z głębszym górnym wieńcem i w konsekwencji z szerszej górnej półki? Odpowiedź jest prosta: ponieważ tak będzie bardziej przejrzyście i nie tak „ciężko” optycznie. Ładniej też ułoży się linia frontów, a nie ukrywam, że zależy mi nie tylko na funkcjonalności, bo tak samo ważna jest tu estetyka całego rozwiązania.

Wyjście z narożnika jest samo w sobie, swojego rodzaju wyzwaniem, bo pomijając kwestię wątpliwego zachowania kątów, to mamy jeszcze do rozwiązania kwestię frontów, które będą najmniej przeszkadzać w tym miejscu. A ponieważ szafki narożnej zdecydowanie chciałem uniknąć, to stąd koncepcja z asymetrycznymi frontami 400mm do 200mm z nieruchomym mniejszym z frontów. Zobaczymy jak się to sprawdzi, ale najpierw trzeba zamontować pierwszy z korpusów ściany frontowej.

Następnie czas zamontować szynę i zawiesić pierwszy korpus na tej ścianie. Laser krzyżowy, to przydatne ułatwienie w takich sytuacjach, choć bez poziomicy i tak się za takie prace nie zabieram.

Kolejny korpus wisi, a brakujące fronty na lewej ścianie są już kompletne.

Zaczyna to jakoś wyglądać, ale brakuje jeszcze wykończenia, które jednocześnie zabezpieczy całą zabudowę przed wilgocią i pomoże w utrzymaniu szafek w czystości.
Na koniec tego etapu, do zrobienia pozostają jeszcze dwa korpusy na ścianę frontową oraz komplet frontów. Dalej przyjdzie czas na wyposażenie, czyli głównie uchwyty pod narzędzia i drobne akcesoria i finalnie przejście z zabudową na ścianę prawą. Ale wszystko w swoim czasie.
C.D.N.