Jak zapewne zauważyliście odkąd Ryobi RTS1800G zagościła w moim warsztacie, stała się ona podstawową i pierwszoplanową maszyną, jaką posiadam. Nic więc dziwnego, że nadszedł czas na kolejne jej modyfikacje i rozbudowę. A, że na piłę formatową nie mam miejsca i przy amatorskim wykorzystaniu jest to jednak nie do końca zasadny wydatek, to postanowiłem już chwilę temu, że powstanie coś „prawie jak formatówka”. Oczywiście prawie robi różnicę, ale wg mnie i tak warto spróbować.
A więc do roboty…
Po doświadczeniach z dorabianiem prawego rozszerzenia blatu i składanym blacie odbiorczym, teraz przyszedł czas na lewą część stołu. Z tej strony producent również zadbał, żebyśmy nie zastali tam przyjaznej prostej krawędzi. Po środku czeka nas wyprofilowanie, które chyba z zamysłu miało służyć za uchwyt do przenoszenia pilarki (taki sam profil jest po drugiej stronie blatu).
Wbrew pozorom chwilę zajmuje wyrównanie go dopasowanym profilem. Z tej strony przynajmniej nie trzeba kombinować z mocowaniem, bo do dyspozycji mamy cztery fabryczne otwory z gwintem M4.
Zachowując odpowiednie wymiary jak i frontowy profil, mamy możliwość używania fabrycznej przykładnicy. Ją też mam w planie kiedyś poprawić, albo raczej zamienić na coś bardziej przyjaznego w użyciu. Jednak nie ma dramatu. Do większości cięć i tak używam tylko dorobionych własnoręcznie sanek. Jeśli pomysł z wózkiem wypali i moje wykonanie okaże się wystarczająco funkcjonalne i dokładne, to sanki stracą „odrobinę” na swojej pozycji w miarę dokładnego cięcia. A przykładnica kątowa jak i przykładnica równoległa to z pewnością kandydaci do najbliższych prac w kierunku wyciskania możliwie dokładnych cięć z budżetowego sprzętu jakim jest Ryobi. I żeby nie było, że tylko narzekam, to dodam tylko, że nadal uważam moją pilarkę za dobry zakup w tym budżecie i w tym momencie rozwoju mojej warsztatowej pasji.
Po uzupełnieniu trzema kolejnymi (tym razem już zupełnie nieskomplikowanymi) kawałkami kantówki, otrzymujemy ramkę, która posłuży za mocowanie dodatkowego blatu.
Ruchomy stolik – blat
Skoro „prawie jak formatówka”, to nie może obejść się bez ruchomego blatu na wózku. Prace nad blatem rozpocznamy od rozmierzenia i przycięcia materiału. Tak jak pozostałe moje blaty, tak i ten wykonam ze sklejki o grubości 10mm. Najwięcej zabawy jest z wpuszczeniem blatu tak, żeby licował z otokiem z kantówki.
Pewnie są szybsze sposoby, ale ja robię to ustawiając przykładnicę i wysokość tarczy tak, żeby wykonać oba cięcia bez zmiany ustawień pilarki. Dzięki temu mogę seryjnie przygotować komplet potrzebnych listew. Oczywiście prób dokonuję na ścinkach.
Cięcia pod narożniki (czyli połówki kąta – w tym wypadku 45°) wykonuję za pomocą sanek i kątownika stolarskiego.
Teraz zostaje już tylko posmarować (bo kto nie smaruje, ten nie jedzie)…
… złożyć, ścisnąć po obwodzie i docisnąć z góry. Już to przerabiałem (między innymi ze składanym stołem narzędziowym), ale z mniejszymi blatami jest prościej, a ten jest raczej nieduży (590mmx360mm).
Składana półka – pomocnik
Podczas gdy blat nabiera mocy (czytaj: czekamy na związanie kleju) postanowiłem wykombinować sobie dodatkową składaną półkę na różne rzeczy, które dobrze jest mieć pod ręką i choć w moim niewielkim warsztacie blatów jest niemało, to miejsca na nich jest „jak na lekarstwo”.
Przy okazji pozwolę sobie na podzielenie się z Wami patentem na wkręcanie / wykręcanie gwintów drewno/metal, które stosuję w moich konstrukcjach (tu akurat jako oś obrotu półki). W szczęki uchwytu wiertarskiego wkrętarki mocuję śrubę (przy większych średnicach z obciętą główką) i nakrętką kontrującą. Takim „narzędziem” bez problemów wkręcam tego typu gwinty w sklejkę, czy drewno. Ważne jest, żeby taki wkład osadzać nacięciem wgłąb i w otwór właściwej średnicy (ja mierzę wewnętrzną część gwintu i takiej średnicy używam). Tu wkład M4 i otwór 6mm.
Po wstępnym zamocowaniu wygląda to jak widać.
Teraz trzeba zadbać o „system” blokujący blat w pozycji rozłożonej, bo złożony trzyma grawitacja 😉
Miejsca jest na tyle mało, że zawiasy trzeba wpuścić i w blat i w podpory. Tu lepszego patentu niż ostre dłuta i cierpliwość nie poznałem.
Obracane elementy na podporach mają na celu solidniejsze oparcie na bokach szafki. Finalnie złożona półka wygląda tak…
… a po rozłożeniu prezentuje się jak na poniższej fotografii. Może nic wielkiego, ale mam nadzieję, że okaże się to poręcznym gadżetem.
Ostatecznie wykonanie pomocniczej półki zajęło wystarczająco dużo czasu, żeby nie martwić się o to, czy blat jest na tyle dobrze sklejony, żeby rozpocząć kolejny etap, czyli wykonanie wózka.
Ruchomy stolik – wózek (i już prawie jak formatówka)
Prace nad wózkiem jak większość innych zaczynam od rozmierzenia i rozcięcia materiału. Zewnętrzne, wyższe elementy będą przymocowane do blatu, a wewnętrzne (niższe) będą skręcone poprzeczkami i „dolnym blatem” w podstawę.
Same prowadnice są całkiem solidne i zakładam, że będą wystarczająco pasowne. Moja konstrukcja powinna być dość odporna na przedostawanie się pyłu do prowadnic, ale to zweryfikujemy w praktyce dopiero po dłuższym czasie używania wózka. Front i tył będą oczywiście zakryte, ale na tym etapie to jeszcze trochę za szybko.
Po skręceniu z bokami i przymiarkach mam już finalną długość rozpórek. Teoretycznie można to było wyczytać ze specyfikacji prowadnic, ale jakoś wolałem sprawdzić empirycznie. W końcu tu dokładność pasowania będzie dość istotnym parametrem.
Rama blatu gotowa. Szybki test wysuń/wsuń i możemy zamykać.
„Dolny blat” usztywnia całą konstrukcję i będzie służył za element mocujący.
A tak prezentuje się to od góry. Wiem, że jeszcze nawet nie „prawie jak formatówka”. Niby główny element gotowy, ale do końca, mimo wszystko, jeszcze dość daleko.
Teraz najważniejsze, to wykonać solidne mocowanie do wcześniej przygotowanej ramy, sprawdzić stabilność i zachowanie pasowności w ruchu oraz wyposażyć w regulację, prowadnice w blacie, boczny slot na akcesoria oraz przygotować zestaw akcesoriów (prowadnica kątowa z możliwością łatwego ustalenia kąta prostego, stop-bloki). Ale to już temat na kolejny wpis albo i wpisy w temacie „prawie jak formatówka”.
Nie udało mi się wykminić po co te obracane elementy na podpórkach bocznego blatu. Ale cały stolik bardzo fajny i jest spora szansa, że słyszę się na tę pilarkę i fajnie, że trafiłem na Twój blog.
Cześć,
Po części jest to opisane. Zwróć uwagę, że oś obrotu jest umiejscowiona niesymetrycznie. Dzięki temu po obróceniu elementy te opierają się o kantówki, które są elementami nośnymi kontenerka pod pilarką, a nie o panel z 3mm sklejki, który wypełnia boki. Szerzej zamocować podpórek nie mogłem, bo by się nie zmieściły po złożeniu i w ten sposób z tego wybrnąłem. Może niezbyt elegancko, ale skutecznie. To jest efekt konstrukcji „na raty”. Na etapie budowy szafki, półki i wielu innych modyfikacji nie było w planie (albo raczej były one wtedy tylko pomysłem do ewentualnej realizacji).
Cieszę się, że blog się podoba.
Pozdrawiam,
W