Regalik z szufladkami

Regalik z szufladkami, to bardzo interesujący mebel warsztatowy. Jest on nie tylko użyteczny, ale i na tyle gustowny, że znam nawet takich majsterkowiczów, którzy z chęcią widzieliby go również we własnym salonie. O dziwo ich żony nie podzielają jednak tego entuzjazmu. Hmmm, ciekawe dlaczego? 😉 W każdym razie zainteresowanych tematem zapraszam do dalszej lektury.

Słowem wstępu

Jeśli właśnie nie zaglądnęliście do mojego warsztatu po raz pierwszy, to wiecie, że jedynym meblem warsztatowym, który kupiłem gotowy, jest drewniany stołek obrotowy z regulowaną wysokością siedziska. Ma to zresztą nadal aktualne uzasadnienie, bo drewnianych gwintów nadal nie potrafię i nie mam czym wykonać. Całą resztę umeblowania natomiast wykonałem samodzielnie. Teraz mam dylemat, bo opisywany właśnie regalik z szufladkami nie do końca wpisuje się w tą niepisaną zasadę. I tu, w pewnym sensie jest podobnie jak ze stołkiem, a jednak nieco inaczej. Owszem, że regalika nie wykonałem od początku samodzielnie, ale i nie trafił on do mnie gotowy. Pozwolę sobie w kilku zdaniach wprowadzić Was w tę historię i przejdziemy do tego, co tygrysy lubią najbardziej, czyli do składania regalika.

Pracownia

CNC dla Wszystkich – Społecznościowa Pracownia Techniczna, to inicjatywa, z którą już jakiś czas temu spotkałem się, poszukując informacji na tematy warsztatowe, a dokładniej, to te, które związane są z CNC, czyli obrabiarkami sterowanymi numerycznie. Jakiś czas temu miałem kilkukrotnie okazję zamienić parę zdań z Tomaszem, który ową inicjatywę stworzył i zbudował społeczność pasjonatów, dzięki której powstały takie projekty jak Machina oraz Maluch, które są żywym dowodem na to, że CNC to technologia, która nie jest zarezerwowana dla świata profesjonalistów. A jako, że niedawno udało mi się w szeregi tej społeczności wstąpić, to na zachętę, dostałem „rybę”, w postaci regalika, żeby jeszcze bardziej zainteresować się „wędkarstwem” i z pomocą pracownii, zrobić sobie swoją pierwszą „wędkę”.

Regalik, jak pewnie już się domyślacie, też nie do końca jest dziełem ludzkich rąk. Powstał on na Machinie, która mimo iż sama jest zbudowana jako konstrukcja na bazie sklejki, to z obróbką sklejki i innych podobnej twardości materiałów, radzi sobie wystarczająco dobrze, żeby nie była tylko warsztatową zabawką. To właśnie na niej powstało już kilka Maluchów i nie ukrywam, że jestem zmotywowany, żeby takowego sobie zmajstrować. Od razu dodam, że nie jest to produkt komercyjny, a raczej społecznościowy projekt, który powstał i rozwija się dzięki wsparciu, zakręconych tematyką warsztatową, ludzi dobrej woli. Zainteresowanych odsyłam na strony Pracowni, a tymczasem my wracamy do regalika.

Dostawa

Regalik z szufladkami jest zrobiony na wymiar, lub jak kto woli na zamówienie. Tuż po ustaleniu tychże wymiarów zewnętrznych oraz ilości i układu szufladek, Tomasz przystąpił do pracy i zaprojektował ten konkretnie regalik, specjalnie dla mnie. Są też dostępne podobne regaliki, które mogą stanąć w Waszych warsztatach lub na Waszych biurkach.

Wszystko zostało zaplanowane, rozrysowane i dokładnie zwymiarowane na komputerze.

Dalej „czarodziejski ołówek” zrobił swoje, a niedługo później, u moich drzwi stanął kurier z przesyłką.

W środku tej niewielkiej, ale dość ciężkiej przesyłki, znajdowało się sporo pociętej i ponacinanej sklejki.

Nie da się ukryć, że maszynowa powtarzalność jest zbawienna, gdy mamy do zrobienia tyle pasujących do siebie elementów.

Gdyby jednak ktoś myślał, że to już tylko wystarczy poskładać, to chciałbym w tym miejscu wyprowadzić go z błędu.

Owszem, że elementy są docięte i to dość dokładnie, ale to nie zwalnia nas z obowiązku przygotowania ich do montażu, samego montażu oraz wykończenia.

Regalik

Prace postanowiłem zacząć od regalika, żeby szufladki, gdy będą już gotowe, mogły od razu trafić na swoje miejsce.

Szlifowanie

Pierwszym etapem było szlifowanie. O ile powierzchnie idą szybko, to krawędzie wymagają już dłuższej chwili, bo jest ich więcej i szlifowane są ręcznie. Płaszczyzny tych elementów szlifowałem szlifierką mimośrodową, natomiast ich krawędzie papierem na gąbce z użyciem odpowiednich klocków.

Gdy wszystkie elementy korpusu były już gotowe, to w zasadzie można było przystąpić już do montażu regalika.

Tyle, że ja najpierw chciałem go jeszcze wykończyć tak, żeby pasował do pozostałego wyposażenia warsztatu oraz by zwyczajnie go zabezpieczyć przed pyłem i wilgocią.

Wykończenie

Moje najnowsze meble warsztatowe wykańczałem olejem i tym samym olejem zdecydowałem się wykończyć regalik z szufladkami.

Nie będę tu powtarzał szczegółowych informacji o samym procesie przygotowania powierzchnii i nanoszenia oleju, bo te możecie znaleźć w moich starszych wpisach, na które się przed chwilą powoływałem.

Dość powiedzieć, że czasowo, proces ten zbiegł się z wykończeniem ostatnich szafek warsztatowych i przebiegł on w ten sam sposób.

Więcej w tym wszystkim oczekiwania niż samej pracy, ale zdecydowanie warto ten czas poświęcić, bo efekt końcowy jest naprawdę tego warty.

Montaż

Montaż z początku wydawał się prosty, a nawet banalny. Bo niby co skomplikowanego może być w takim połączeniu. I owszem, pierwsze elementy pasowały do siebie idealnie.

Tyle, że z każdym kolejnym elementem, opór stawiany przy wciskaniu rósł. I tu nie ma co dywagować nad tym, czy można było wykonać te elementy mniej czy bardziej pasownie, bo im bardziej pasowne one będą, tym, bardziej sztywna będzie cała konstrukcja.

Trzeba było sobie jakoś poradzić. I tu do pomocy postanowiłem użyć ścisków w roli prasy.

Z dłuższymi elementami było nieco trudniej, ale ostatecznie wszystko znalazło się na swoim miejscu.

I tym sposobem regalik został zmontowany. Montaż odbył się bez kropli kleju, ale wątpię, by przy tym dopasowaniu był on konieczny. Dodam, że całość nie chwieje się i jest naprawdę sztywna.

Następnie regalik trafił do przymiarki. Jak nietrudno się domyśleć, idealnie pasuje on w miejsce, do którego został pomyślany.

Tuż nad stołem montażowym powinien być on pod ręką i jednocześnie nie zawadzać. Teraz pozostało zamontować go na stałe i zająć się szufladkami.

Podstawa

Regalik z szufladkami, w zamyśle autora miał stać na blacie, a nie wisieć na ścianie. Dlatego też konieczne będzie zbudowanie mu wiszącej podstawy. Wbrew pozorom sam regalik trochę waży, a i nie zamierzam w nim przechowywać samych lekkich rzeczy. Tu już lekko wykraczamy poza oryginalną konstrukcję a więc dodamy coś od siebie.

Kilka prostych elementów…

… łączonych na lamelki…

i konstrukcja podstawy jest gotowa.

W kolejnym kroku wiercimy otwory pod konfirmaty.

Teraz jeszcze drobne szlifowanie przed finalnym montażem.

Na koniec pozostaje skręcić podstawę na konfirmaty i można wieszać ją na ścianie.

Może zintegrowana podstawa byłaby jakąś opcją do rozważenia, ale w końcu ten regalik z szufladkami jest przeznaczony dla majsterkowiczów, którzy z definicji czerpią radość z robienia różnych rzeczy samodzielnie.

Szufladki

Tu znów niby temat prosty i szybki, bo przecież elementy wycięte i tylko zmontować. I niby ciężko z tym polemizować, a jednak ilość robi swoje. 32 szufladki (plus jedna dodatkowa jako zapas) to jednak sporo elementów do obróbki.

Szlifowanie

Niby można byłoby to sobie darować, wcisnąć na siłę, skleić i na koniec przeszlifować z zewnątrz, ale jakoś byłoby to tak „nie po mojemu”. Postanowiłem więc podejść do tego bardziej ambitnie, choć może jest to przerost formy nad treścią.

Do wyszlifowania mamy zaledwie 165 elementów (33 szufladki x 5 elementów). To musi swoje potrwać. I znów płaszczyzny idą szybko, bo szlifierką i jest ich tyko 330 (165 elementów z obu stron). Krawędzi mamy już nieco więcej, bo 1320 (165 elementów x 4 boki x 2 krawędzie). O tym, że na każdą szufladkę, jedynie 8 z 40 krawędzi jest prostych, to już może nie powinienem wspominać, bo ktoś mógłby się zniechęcić. Jak się zapewne domyślacie, chwilę mi z tym zeszło.

Finalnie mamy wreszcie przygotowany komplet elementów i możemy przejść do klejenia szufladek.

Klejenie

Tu też sam proces jest banalnie prosty, ale ilość robi swoje. Zamiast ścisków warto użyć malarskiej taśmy maskującej. Znakomicie nadaje się ona do unieruchamiania małych elementów na czas wysychania kleju, nie zostawia śladów i łatwo się jej po wszystkim pozbyć. A, tu jakiś specjalnie silny docisk nie będzie nam potrzebny.

I tak powoli zmierzamy do szczęśliwego finału.

Regalik z szufladkami – Efekt końcowy

Gdy wreszcie mamy wszystkie szufladki sklejone i na swoich miejscach, to możemy zobaczyć, jak prezentują się one same w sobie oraz na tle całego warsztatu.

Moim skromnym zdaniem, nawet niewykończone, prezentują się tu zdecydowanie lepiej niż jakiekolwiek plastikowe, czy metalowe ich kupne odpowiedniki. Natomiast budowa na wymiar stawia temat zupełnie poza dyskusją. Nic gotowego nie pasowałoby tu tak idealnie. Myślicie, że przesadzam, to spójrzcie na poniższe zdjęcia.

Tu naprawdę margines błędu nie jest duży i wszystko musi mieścić być przemyślanie rozmieszczone. I to z uwzględnieniem funkcji parkingowej mojego warsztatu w garażu.

Miejsca niewiele, ale nadal samochód mieści się w środku, a ja bez problemu mogę z niego wysiąść więc wszystko jest pod kontrolą.

Do zrobienia pozostaje jeszcze samo wykończenie szufladek olejem. Chwilowo jednak celowo się z tym wstrzymuję, bo nie spieszy mi się z tym aż tak bardzo. Mam pewien pomysł, który powinien uczynić projekt jeszcze bardziej atrakcyjnym wizualnie niż to pierwotnie zakładałem. Dlatego pojawi się tu niebawem aktualizacja zamykająca ten temat.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (3 votes, average: 5,00 out of 5)
Loading...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.